Moja włosowa obsesja zaczęła się prawie 14 lat temu.
Nosiłam wtedy długie włosy, nigdy ich nie farbowałam, ale prostownica była grzana codziennie i może nie były w idealnym stanie ale były. Bo chciałam, żeby były.
I nagle zostałam ich pozbawiona. Uległam ciężkiemu wypadkowi (poparzenie) a moje włosy spaliły się niemal w całości. W szpitalu nikt nie pytał o zgodę. Złapali wszystkie włosy w kucyk tuż przy skórze głowy i ciach. W tej ciężkiej dla mnie sytuacji zostałam pozbawiona jedynego atrybutu kobiecości. Tak mi się wtedy wydawało. Za wszelką cenę postanowiłam je zapuścić, o pielęgnacji ich wiedziałam niewiele i niewiele robiłam. Po prostu miały być długie i koniec. I zapuściłam. Długie do pasa, ale zniszczyłam je jednocześnie rozjaśnianiem w domowym zaciszu. Nie wyglądały dobrze.
![]() |
najdłuższe włosy w mojej historii |
Po 8 latach dojrzałam do tego, żeby coś zmienić. Oczywistym było, że tniemy. Oddałam się w ręce najlepszej stylistki fryzur i dałam jej wolną rękę (nie w 100% bo chciała mnie ściąć na Agnieszkę Chylinską 😅). Postawiłyśmy na cięcie i farbowanie. Wyszło pięknie, lekko i świeżo. Tego właśnie brakowało mi w tamtym momencie życia.
![]() |
metamorfoza |
![]() |
platynowe blondy |
Oczywiście nie muszę chyba wspominać jak bardzo je przez to zniszczyłam. Uświadomiłam sobie to dopiero niedawno patrząc na stare zdjęcia.
najgorsze włosy jakie miałam |
Kiedy zaszłam w ciążę zapragnęłam zbliżyć się do swojego naturalnego odcienia,
żeby nie musieć tak często ich farbować i ta decyzja już bardzo dużo dała moim włosom. Zgłębiłam tajniki świadomej pielęgnacji włosów i od tej pory testuję różne metody, dążę do doskonałości.
Zaczęłam od olejowania. W ciąży z Zuzką robiłam to bardzo regularnie i nawet widziałam już pierwsze efekty, ale kiedy ją urodziłam zupełnie nie miałam na to czasu ani chęci. Kilka tygodni po porodzie hormony zaczęły wracać do normy a włosy zaczęły wypadać garściami. Po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że za chwile zostanę łysa. Miałam okropne zakola, które zaczęły oczywiście odrastać ale tempo wzrostu … No umówmy się, nie powala. Wtedy dowiedziałam się o drugiej ciazy i postanowiłam, że nie mogę drugi raz doprowadzić do takiej sytuacji. Oczywistym jest, że nie powstrzymam wypadania w stu procentach, ale jeśli wypadnie ich mniej niż za pierwszym razem to już będzie ogromny sukces.
Z różnych planów pielęgnacyjnych wyciągnęłam to, co dla moich włosów okazało się najlepsze i skleiłam to w całość. Zaczęłam działać systematycznie i po kilku miesiącach mogę powiedzieć, ze naprawdę widzę spektakularne efekty. Moje włosy są odżywione, lśniące, sypkie, rosną szybciej. Jedyne czego im brakuje to objętość, ale nie poddaje się i dalej szukam idealnego sposobu na jej uzyskanie.
Jak wyglada moja pielegnacja?
1. Olejowanie na podkład
Spryskuję obficie włosy od ucha w dół wodą z cukrem (łyżka cukru na szklankę wody), a na to nakładam olej lniany w takiej ilości, żeby nie spływał. Rozczesuje włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami. Związuje włosy w kok i chodzę tak minimum godzinę (czasem zdarzy się i 3). Warto zacząć od wykonania testu porowatości i dobrać rodzaj oleju, który najlepiej się sprawdzi przy konkretnej porowatości.
2. OMO - odżywka/mycie/odżywka
Po upływie minimum godziny moczę włosy i neutralizuję olej maską. Nakładam maskę emolientową od ucha w dół i zostawiam, żeby zabezpieczyć końcówki przed przesuszeniem podczas mycia. Następnie na skórę głowy nakładam spieniony wcześniej w dłoniach szampon (delikatnie myjący), myję bez mocnego pocierania i spłukuję całość. Na koniec nakładam maskę proteinową. Kiedy widzę, że po wyschnięciu moje włosy są zbyt napuszone zmieniam kolejność masek aż do momentu, kiedy będzie po nich widać, że są przeciążone, wtedy znowu zmieniam konfigurację.
3. Stylizacja
Osuszam włosy ręcznikiem i nakładam na jeszcze wilgotne włosy serum z jedwabiem na długości od ucha w dół. Rozczesuję tym samym grzebieniem i suszę zimnym powietrzem suszarki (z dyfuzorem do prostowania). Na wysuszone już włosy nakładam kolejną dozę serum silikonowego, żeby jeszcze je wygładzić. Moje włosy tego potrzebują, ponieważ końce nadal są zniszczone rozjaśnianiem. Obcinam je sukcesywnie po kilka centymetrów co drugie farbowanie i nadal do ścięcia jest +/- 10cm dlatego muszę traktować je podwójną dawką silikonów.
Dzięki tej pielęgnacji po 30 latach życia pierwszy raz zobaczyłam naturalny skręt moich włosów. Są odpowiednio nawilżone i dzięki temu skręt wygląda super. Wcześniej wydawało mi się, że mam włosy bylejakie - ani proste ani kręcone. Okazuje się, że są falowane i strasznie się tym jaram 😍
Cały ten proces może się wydawać cholernie czasochłonny ale w rzeczywistości wcale nie jest tak wymagający. Wystarczy wyrobić sobie odpowiedni nawyk i człowiek robi już wszystko z automatu w tak zwanym międzyczasie.
![]() |
Porównanie kondycji włosów 20’vs.21’ |
Stay tuned.
PS: oczywiście nie zapominam o suplementacji (czasem zdarzy mi się zapomnieć ale ogólnie raczej biorę 😅) i o odpowiednim nawodnieniu - staram się pic minimum 2 litry płynów, dążę nawet do 3 litrów dziennie ;)
Buziaki,
N.
Brak komentarzy: