To była trudna decyzja.
To nie tylko kurs wideo, to dużo więcej.
A co po kursie?
2021 był dla nas łaskawy.
Pod wieloma względami to był dobry rok. Były też gorsze momenty, wiadomo, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Czyż nie?
Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
Źródło: Allegro.pl |
Magia świąt
Magia (?) kalendarza.
1. Catrice - kalendarz adwentowy do samodzielnego montażu, zawiera 24 pełnowartościowe kosmetyki do makijażu, torebeczki, do których wkładamy produkty i naklejki z numerkami. Świetna alternatywa dla osób, które lubią zrobić coś samemu ale nie mają pomysłu co włożyć do takiego kalendarza.
2. Kinder - tego klasyka przedstawiać nie trzeba. Standardowy kalendarz ze słodkościami, szkoda tylko, że każda czekoladka zapakowana jest w osobną folię. Plus natomiast za to, że sprzedawca rozpoczął opis aukcji od przedstawienia składu każdej czekoladki. Wiadomo, że to nic zdrowego, ale żeby nikt nie był zaskoczony.
3. Haribo - znajdzie się też dla fanów słynnych żelek. 24 malutkie paczuszki na pewno skradną serce żelkomaniaka.
4. Irving - herbata to idealne rozwiazanie na mroźne zimowe wieczory. Duży kubek, herbata, kocyk, grube skarpety i świąteczne komedie romantyczne. No czego chcieć więcej?
5. Barber’s - propozycji dla panów nie znalazłam zbyt wiele, ale dobre i to o ile w ogóle panowie lubią takie zabawy to jakieś kosmetyki zawsze się przydadzą.
6. Psi patrol - znajdziemy tez coś dla fanów piesków. Zuza byłaby w siódmym niebie tylko zbyt małe dla niej te elementy na ten moment.
7. Dr Lucy - ciasteczka dla piesełów. Jak miło, że u o nich ktoś pomyślał tworząc ten produkt.
8. Lego City i Lego Friends - coś dla dziewczynek i chłopców. Każdy zestaw zawiera figurki i proste do zbudowania konstrukcje.
Dajcie znać w komentarzach czy korzystacie z kalendarzy adwentowych?
Jak do tego doszło?
Swoją przygodę z lumpeksami rozpoczęłam jeszcze w gimnazjum. Nie była to miłość od pierwszego spotkania, trochę się tego wstydziłam, trochę nie wiedziałam jak się tam odnaleźć. Wpadałam czasem, bardzo rzadko ale nie zdarzyło sie abym wyszła z pustymi rękami. Pamietam jak w jednym lumpie znalazłam torebkę typu shopper, mieszczącą a4 w karmelowym kolorze. Oczywiście ze skóry. Kosztowała zawrotne 10zł. I co i co? Nie wzięłam jej. To było jakieś 15-17 lat temu a ja do dziś żałuję, że jej nie kupiłam. Przez to właśnie na chwilę straciłam zamiłowanie do lumpowania.
Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy próbowałam wskrzesić tę miłość, ale kiedy zobaczyłam ceny w tutejszych second handach trochę mnie zamurowało i odpuściłam bo zarabiałam wtedy grosze a 150-200zł za kilogram powala.
Czemu czuję dumę ubierając się w lumepksach?
- kupuję ubrania świetnej jakości za grosze (np. Żakiet z kaszmiru, lniana koszula, wełniany sweter czy kultowe Levis’y - każde nie więcej niż 15zł za sztukę)
- nosze unikaty. Najbardziej nie lubię wyglądać tak, jak pół miasta, a ubierając się z drugiej ręki mam tę pewność, że nie spotkam nikogo ubranego tak samo.
- dbam o ekologię - lepiej kupować odzież, która i tak jest już w obiegu niż dawać sieciówkom przyzwolenie na produkowanie 4-6 kolekcji w ciągu roku czy na marnowanie wody (wyprodukowanie jednego t’shirtu to 2500l wody a dla porównania - wanna ma ok 200l).
- można znaleźć piękne dziecięce ubranka nawet do 5zł za sztukę. Moje dziewczyny tak jak i ja mają 80% szafy z drugiej ręki. Ubranka dziecięce są najczęściej bardzo dobrej jakości oraz często w stanie idealnym.
Jak szukać, żeby znaleźć?
Jest kilka prostych zasad, których wystarczy się trzymać, choć nigdy nie mamy 100% gwarancji i trzeba się z tym liczyć.
1. Cierpliwość i wytrwałość - poszukując tej idealnej rzeczy trzeba poświęcić czas na przejrzenie wszystkiego, wieszak po wieszaku. Nie da się tego przeskoczyć. Tzn. da się ale nie mamy pewności, że jakaś perełka nam nie umknęła.
2. Pakowanie do kosza wszystkiego w czym widzimy potencjał. Może się okazać, że na wieszaku coś wygląda bardzo niepozornie a po założeniu dzieje się magia, może też okazać się na odwrót. Kluczem tu jest mierzenie każdej rzeczy, która wpadła nam w oko.
3. Sprawdzanie metek ze składem. Warto szukać naturalnych materiałów bo można mieć je za grosze a skóra nam podziękuje za wełnę zamiast poliestru. Nagle okazuje się, ze zimą wystarczy cienki sweter z kaszmiru zamiast kilku warstw plastiku (czyt. Poliestru), że jest mi ciepło i nie jestem upocona jak świnia.
4. Dla miłośników metek to raj. Za 3zl dorwałam jedwabną chustę vintage Hermesa, która jest warta ok. 1000zł, wełnianą dwurzędową marynarkę czy sweter Hugo Bossa z wełną jaka w składzie, kultowe Levis’y, sweterek i spodnie escada i wiele innych.
5. Na nic się nie nastawiać. To, że jednego dnia wyjdziesz z lumpa z torbami ciuchów nie oznacza, że zawsze tak będzie. Może okazać się, że przy następnej okazji nie złowisz nic. To loteria, ale nie warto się zniechęcać. Zresztą mnie to np uspokaja, traktuje ten rodzaj spędzania czasu jako formę relaksu i niecierpliwie czekam kiedy będę mogła wyskoczyć na łowy. Ostatnio przyznałam Miśkowi, że jak mam zbyt długą przerwę od lumpowania to czuję się jak na głodzie, myśle tylko o tym, żeby poszperać miedzy wieszakami.
Lumpowanie uzależnia ;)
A Ty lubisz zakupy z drugiej ręki? Jeśli tak to pochwal się zdobyczą, z której jesteś najbardziej dumna :)